piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 4 - "Spróbuj żyć bez serca"

Przez szpary w żaluzjach przebijało się światło. Pokój był ogarnięty przez ciemność. Na podłodze leżały porozrzucane zdjęcia , listy i pocztówki. W kącie siedział skulony brunet , po jego policzkach spływały łzy , oczy był zaczerwienione od bezustannego płaczu. Wciąż nie mógł zrozumieć , dlaczego musieli się rozstać. Przecież się starał... bardziej niż dotychczas. Jego zielone źrenice powędrowały w kierunku zdjęcia. Wziął je do ręki i uśmiechnął się lekko. Włosy Anny był rozwiane przez wiatr , blond jej włosów przypominał poranne słońce , policzki były zaczerwienione przez mróz który je drażnił , ale na twarzy jak zawsze gościł uśmiech. Chłopak nigdy nie widział Anny smutnej , zawsze rozpromieniona , cieszyła się każdą sekundą życia.Skąd brała ten optymizm ? Rodzina ? Przyjaciele ? Pieniądze ? Miał to wszystko , lecz nie czuł się szczęśliwy , codziennie zamartwiał się jak to będzie kiedy się zestarzeje lub gdy jego zespół przestanie być na topie. Odwrócił fotografię. Z tyłu widniała data i miejsce wykonania. 23 grudnia 2012r. Paryż. Razem z Anną spędzili tam święta , z dala od rodzin i fanek dobijających się do okien. Chłopak poczuł ukłucie w sercu. Rzucił zdjęcie w przeciwległy kąt , wstał i zaczął tłuc pięściami o ścianę.Był bezsilny. Po policzku spłynęła kolejna łza. Nagle do pokoju wpadł brunet w czerwonych spodniach i koszulce w paski.
-Harry , co ty robisz ! Chcesz żeby zawalił się dom? - wrzasnął , gestykulując przy tym zacięcie.
-Niech się zawali. Będziesz żył dalej po prostu bez domu , spróbuj żyć bez serca.
Louis wiedział jak w beznadziejnym stanie jest Hazza. Wszyscy próbowali wyciągnąć go z domu , aby wyluzował lecz on nie miał zamiaru wyjść , chciał zostać w domu wspominając swój związek z Anną. Wszyscy wiedzieli , że jest zakochany już po pierwszym spotkaniu z Nią. Harry był wtedy tętniącą oazą szczęścia.
-Stary , uświadom sobie - to koniec. Anna odeszła. Nie ma jej , nie ma was.
Loczek obrzucił chłopaka wrogim spojrzeniem i krzyknął:
-Nie mów tak ! Wynoś się !
Brunet w popłochu wyszedł z pokoju. Nie mógł poznać swojego przyjaciela. Odkąd go znał , żadna dziewczyna nie zawróciła mu tak w głowie. Zszedł na dół po schodach. Na kanapie siedzieli wszyscy mieszkańcy domu i wbili w niego wzrok.
-Wyrzucił cię , prawda ? - spytał Liam.
Louis skinął głową i usiadł na fotelu.
-Nie mogę go zrozumieć. - rozpoczął Tomlinson , pocierając kark. Robił tak zawsze , gdy był zdenerwowany. - Przecież dziewczyny były dla niego zawsze zabawkami. Co takiego jest w tej Annie ? Jest normalną dziewczyną , nie wyróżnia się z tłumu.
-Może gdybyś poznał ją lepiej. - burknął Horan , wstając z kanapy. W jego kieszeni znajdowała się kartka , którą pokazała mu Anna w Colour. Nie wiedział co ma z nią zrobić. Z jednej strony był nielojalny wobec Harrego , a z drugiej wobec Anny. Można było powiedzieć , że oboje byli chorzy. Harry miał złamane serce , a Anna...raka. - Pójdę do niego.
Blondyn przeskakiwał kolejne stopnie ze zwinnością małpy. Na drzwiach pokoju Hazzy wisiała czaszka z piszczelami. Niall nie zwracając na to uwagi wszedł do pokoju. Styles leżał na łóżku patrząc w sufit.
-Nie mów mi , że to nie ma sensu. Wszystko tylko nie to.
-Nie mam zamiaru nic mówić. Przyniosłem coś dla ciebie. - rzekł chłopak i położył obok przyjaciela kartkę.
Blondyn poczuł lekkie ukłucie w sercu. Było mu żal Harrego , nie zasługiwał na takie cierpienie. Nigdy nie był zły. Owszem , kilka razy ocenił dziewczyny w ogóle ich nie znając , ale to było tylko kilka razy. Rzucił ostatnie spojrzenie w kierunku przyjaciela i wyszedł. Brunet wziął do ręki kartkę i przeczytał. List zaadresowany był do Anny. Skąd miał go Niall ? Czyżby się spotykali ? Aby odciągnąć się od myślenia o tym , zaczął czytać. W tym samym momencie Anna siedziała na szpitalnej kozetce wysłuchując wykładu o wyniszczającej ją chorobie. Wizja tego wszystkiego była okropna.
-Przepraszam , doktorze. - przerwała blondynka. - Mogę o coś zapytać ?
-Proszę bardzo.
-Mhm...ile zostało mi jeszcze życia ?
Anna poczuła jak pocą się jej ręce , jak głowa wypełnia się tysiącami odpowiedzi , a serce bije z zabójczą prędkością.
-Anno..
-Nie , doktorze. Chcę wiedzieć , mam takie prawo. - szepnęła 18 latka.
-Myślę , że około miesiąca może trochę więcej. - zobaczywszy zapłakaną dziewczynę , lekarz podszedł do niej i złapał ją za rękę. - Ale nie martw się. Może zdarzy się cud i wyzdrowiejesz. Trzeba wierzyć , nie wolno się załamywać. Nigdy , nawet kiedy od początku kiedy jesteś na straconej pozycji.
Anna posłała lekarzowi uśmiech , wstała , wzięła z biurka receptę i wyszła. Niewątpliwie zbliżał się koniec.
***
Witajcie kochani ! Wiem , że dawno nie pisałam ale zaraz napiszę wam dlaczego. Otóż jak wiecie moje poprzednie opowiadanie o Emily było całkiem inne , to jest trochę bardziej poważne (bynajmniej tak mi się zdaje). Ja raczej piszę lekko i zabawnie , więc to opowiadanie jest dla mnie wyzwaniem. Ostatnimi czasy zwątpiłam w to , że będę umiała je skończyć i pozostanie ono na jakimś poziomie. Po prostu nie chciałam , by stało się kompletnym gównem. Niedawno napisałam ten rozdział i mam nadzieję , iż się spodoba. Do napisania.